Tup tup, wędruje sobie słońce.
Nadchodzi wieczór w Kalinowie.
Umyte, odziane w czyste koszulki dzieciaki i tak śmigają po dworze, po raz kolejny brudząc sobie nogi. Chłód daje odetchnąć, upał jest lżejszy nieco, kusi chłodna trawa. teraz najlepiej smakują maliny, a za topolami niebo stroi się jak paw.
Fotografuję te woale, te malowane na chmurach batiki, bo przemijają bezpowrotnie.
Tak, nie tylko wszystkie poranki świata.
Zachody też.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz