czwartek, 3 września 2009

Rozmyślania po 3 dniach w szkole

Lubię Korczaka. Nic nie poradzę, lubię i już. „ Jak kochać dziecko” kilka razy tam i z powrotem przeczytałam.
I przyznaję Staremu Doktorowi rację.

Na przykład w tym:

„Widzimy dzieci w burzliwych przejawach radości i smutku, gdy się różnią od nas. Nie dostrzegamy pogodnych nastrojów, cichych zadumań, głębokich wzruszeń, bolesnych zdziwień, jątrzących podejrzeń i upokarzających wątpliwości, w których są do nas podobne. Prawdziwym jest nie tylko dziecko skaczące na jednej nodze, ale i roztrząsające tajemnice przedziwnej bajki życia".

Przyglądałam się swemu Średniemu, jak zbierał kwiaty w przydrożnym rowie, nucąc pod nosem. Pobiegł z kwiatami do koleżanki , podał przez płot. Przyglądałam się, jak kwiaty zostały wzgardliwie wyrzucone, jak perlisty, zimy śmiech pulchnej siedmiolatki wyciska z piersi Średniego szloch, jak padają słowa „ głupek”, jak z tupotem przepada dziewczyna za płotem, a mój odrzucony syn wlecze się do mnie z rozdzierającym łkaniem.
Co mu miałam powiedzieć?
Że nie raz kwiaty przegrają z murem obojętności? Wszyscy znamy taki mur. Wszyscy kiedyś rozbiliśmy się o niego.
Delikatność uczuć, o tym chcę napisać . Niemodne, niedzisiejsze, jak tuberozy, o których Grechuta śpiewał, a nikt nie wie dzisiaj, kto one.
Kto zważa na wrażliwców, kto ma czas dla ich niepewności?

Truskawki w Milanówku,
Wasz czar nie zniknął i nie przepadł,
Nim was zagłuszy kalarepa,
Poświęcam wam tę pieśń.

Wstyd się przyznać, ale wychowałam wrażliwców na własne życzenie. Zamiast czytać „Marketing efektywny”, ( dzięki tej książce: poznasz teorię marketingu i techniki efektywnego lansowania się ), moi chłopcy czytali ze mną Tolkiena, Maya i króla Artura. Oglądali „ Mustanga”, „Dawno temu w trawie”, „ Rybkę Nemo”, wycieraliśmy oczy na „ Pięknej i bestii”, „ Królu Lwie”.
Czytałam im wiersze. Pokazywałam obrazy Prerafaelitów, puszczałam Walewską i Bacha i Jeana Baptiste Mauniera. Układaliśmy limeryki i czytali wiersze Małgorzaty Strzałkowskiej. Ba, nawet wywiad ze Strzałkowską przeczytałam z zachwytem mężowi i dziatwie .

„Lubię zieleń, zapach wanilii, Tuwima, Leśmiana, Gałczyńskiego, ośmiozgłoskowiec Fredry, (...) właściwych ludzi na właściwym miejscu, stare meble, niepotrzebne przedmioty, poczucie humoru, polską kuchnię, drewno, róże od Ryszarda, żaby, koty, długie spódnice, nowe wyzwania, książki Fromma, filmy o mumiach, obrazy Malczewskiego, kląskanie słowika w zaroślach, prerafaelitów, błogie lenistwo w Kazimierzu, secesję, łąki,(...)

Nie lubię kłamstwa obłudy, cynizmu,(...), rzeczy wyłącznie praktycznych, traktowania ludzi jak idiotów, dominacji intelektu nad uczuciami, komarów, zimna, golonki, tłumu, intensywnej gimnastyki, osobników dążących do władzy, gadania o operacjach plastycznych, niedotrzymywania umów i obietnic, wykorzystywania psychologii w reklamach, spóźnialstwa, telefonów przed 10 rano, mody i powiedzenia Każdy ma taki los, na jaki zasłużył.”


Czy ona nie jest cudowna, ta pani Strzałkowska?
No więc wychowałam ich sobie. I teraz cierpię.

Kiedy nauczyciel postawi trójkę niezasłużoną ot tak, „ żeby w dumę nie wpadł, że taki zdolny”.
Kiedy dwanaście okrążeń za karę zasuwa za brzydkie słowo, podczas gdy inni brzydkimi słowami rzucają jak zawodowcy, a on raz się zdarzyło, ale „ Niech zapamięta”.
Kiedy dobrego konia bije się zamiast niedobrego, leniwego, głupiego.
Kiedy „ Drogę miecza” przeczytał dwa razy, lecz o tym nikt nie wie, a wyśmiano go, że nie wiedział, kto to Doda.
I nie mieliśmy telewizora trzy lata.
I syn nie ma super komórki.. tak po prawdzie w ogóle nie ma żadnej.
A kiedy miecze rysował w trzeciej klasie, pan zmiął jego pracę i wrzucił do kosza, radząc mu, żeby kwiatki rysował , zamiast agresję w sobie wzbudzać. Agresję- kiedy on cyzelował te miecze, cieniował, grawerował im rękojeści, miecze elfów, miecze ludzi- on na „Narni” chowany....
Nie mam córek, ale może to gorzej? Stereotyp mężczyzny każe mu być twardzielem, który nie płacze, uczuć nie okazuje, do higieny ma podejście swobodne, rękawy zakasuje i w silniku grzebie...Może z tą higieną to i ma kłopoty ( Umyj zęby- wczoraj myłem-), ale reszta...reszta to nasza walka ze stereotypami, znieczulicą, walka o prawo do uczuć.
Trzeba dużo cierpliwości i mądrości, i realizmu żeby być mamą wrażliwca. Mam ekstrawertyka i introwertyka, jeden chowa swoje rany, drugi szlocha w niebogłosy....Obaj mają ciężko. Ale....innym będzie z nimi lżej. Innym kobietom- kiedyś.
Bo- zrozumieją. Wysłuchają. Będą rycerzami na białych koniach. Kto wie...
Nie zabronią swojej kobiecie jeść truskawek na talerzyku Rosenthala, czytać Whitmana, podadzą płaszcz, otworzą drzwi....Tak sobie marzę. Że będą jak ich Tata.
Bo on jest przykładem, a ja im tylko tłumaczę, jak dobrym.

4 komentarze:

  1. Ja tam lubię golonkę i nie znam Fromma. I pająki lubię.

    Ale poza tym, to wiesz... :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeśli tylko kobieta będzie chciała jeść truskawki z talerzyka Rosenthala... bo coraz mniej takich kobiet. Bo czy gdzieś jest ktoś, kto wychowa taką żonę, która doceni rycerza na białym koniu? Mam coraz większe wątpliwości.

    OdpowiedzUsuń
  3. czytam i w duchu dziekuje Bogu za to, ze jest jeszcze ktos na tej ziemi, kto poza pieniedzmi, ekonomia pamieta tez o duszy...ja tez staram sie uczyc moje dziewczyny wrazaliwosci, i milosci do swiata, przyrody...
    fajne masz dzieci Kalino.Ty sama jestes niesamowita :)
    pozdrawiam cieplo...

    OdpowiedzUsuń
  4. Ta bajka ma szanse na happy end tak długo, jak długo istnieją wrażliwi. A że po drodze trafiają się i trolle, i złe czarownice? A gęślami ich po głowie!

    OdpowiedzUsuń