czwartek, 25 lutego 2010

Wspomnienia Pippi

Obiecane fotografie.


W końcu dopadłam albumów i skanuję sobie powoli. Najpierw, jakoś tak dziwnie, od środka- Włostów.
Jeździłyśmy tu z siostrami na wakacje do dziadziusia i babci.


Wielki ogród, pasieka, niesamowite zioła , słynne wały, czyli okryte macierzanką pagórki... Ta na zdjęciach, co zawsze robi miny, to ja. Z palcem w buzi, z brudnymi piętami, w sukience po siostrze. Ta większa, spokojna i godna, to moja starsza i rozsądna siostra właśnie:) Najmłodszej jeszcze wtedy nie było:)

 

Ja na leżaku.

niedziela, 14 lutego 2010

Walentynki , głupotki i sen dziewczynki

Okropniście głupiutkie i w miły sposób kiczowate te święto dzisiejsze, ale , że lubimy zabawy, to zabawiłam się w aranżację nadbiurkowego bałaganu artystycznego metodą walentynkową.Bardzo śmieszą mnie puchacze- serduszka, obowiązkowe czerwone róże, miłe w formie i płyciuchne w treści napisy i ogólna słodycz narodowa.
Generalnie w walentynki jestem do świata życzliwie nastawiona i się próbuję w klimat jakoś wpasować.

No i tak się wpasowuję:


Żeby nie było- to puchate czerwone serce dostałam od swojej klasy :) Czerwony Lindt od mężowego, szkatułka nad wyraz romantyczna od Agi B. a taki maziaj w tle to oryginalny pastel  Sashy Saversa.



Pani pyta, czy walca tańczę?
Ach, zatańczę... jak sen dziewczynki!
Mandarynki i pomarańcze,
Pomarańcze i mandarynki...


W tle leci Grechuta, naturalnie, a ja sobie jeszcze powtarzam życzenia od Karoliny (Kofi): niech całe życie będzie jak sen dziewczynki.:)

http://www.youtube.com/watch?v=B6v4CMXBTVQ&feature=related

sobota, 13 lutego 2010

Okudżawa i inne piosenki

Okudżawa Bułat

Gruzińska piosenka

Winogrona pesteczkę w ciepłej ziemi zagrzebię
świeży pęd ucałuję i dojrzały zerwę płód,
w domu swym gości zbiorę i w sercu mym zagości miłość -
no bo po cóż innego na ziemi tej wiecznej chcę żyć?
Goście drodzy przyjmijcie dziś me zaproszenie,
mówcie prosto mi w twarz, jakim ja jest.
Król niebieski ześle mi swoją łaskę.
no bo po cóż innego na ziemi tej wiecznej chcę żyć?

W czerwono-czarnym swym będzie śpiewać mi moja Dari,
w czarno-białym swym przed nią głowę skłonię swą -
i zasłucham się i umrę z miłości i z żalu, -
A gdy zachód zakłębi się - kąty zamiecie,
niech przepłyną przede mną na jawie jeszcze raz:
biały bawół, ciemny orzeł i złote pstrągi,
no bo po cóż innego, na ziemi tej wiecznej chcę żyć?





Dzisiaj z moim zespołem mieliśmy "Wieczór z samowarem", koncert piosenek rosyjskich z kręgu poezji śpiewanej. Były piosenki zespołu Lube, Pelagei, Janki Diagilewej...


Najbardziej byłam dumna z publiczności- w mojej malutkiej mieścince sala zapełniła się po brzegi, ludzie byli nawet na korytarzu....Śpiewali z nami piosenki, słuchali, wzruszali się, duzi i mniejsi, starsi i jeszcze nie starsi...
Poezja śpiewana ma się dobrze, o czym was powiadamiam:) Nawet na prowincji:0






Pierwsza od prawej mężowa mama, druga od prawej moja mama, trzecia od prawej ciocia Lola:) Dalej pani Kalinowska, sąsiadka.


 

A tutaj przywędrowała lokalna telewizja i radio Racja ...



Naszym gościem był bard, Oleg Kobzar, który przypomniał  piosenki Wysockiego, Żanny Biczewskiej, Bułata Okudżawy, romanse rosyjskie...




Na koniec dostalismy róże, a pani prezes rosyjskiego stowarzyszenia w Polsce wręczyła nam pamiątkowe śpiewniczki:)

 

Jak już jestem w temacie Teatru, to moje dzieciaki teatralne z zespołu zrobiły mi tydzień temu urodziny, nie wklejałam jeszcze zdjęć. Dziekuje, kochani....Uśmiałam się nieraz z wami do łez, a i wzruszyłam nie raz:)





Potem naturalnie opędzlowaliśmy tego smacznego marcinka i gadaliśmy, gadaliśmy....Świece zdmuchnęłam za pierwszym razem, jakby kto pytał:) Ole!



piątek, 12 lutego 2010

Niegdysiejsze śniegi

Pisał Villion: ach, gdzie są niegdysiejsze śniegi....
Jak to gdzie?
Na fotografiach.
Oto wygrzebane zdjęcie nasze, sprzed 15 lat.....



Magda Umer mówi, że padanie śniegu nie jest smutne, no bo zawsze jest  jasne, nawet na ciemnym tle:)

czwartek, 11 lutego 2010

Chory, chorszy... I płaszcz Aragorna.I walc.

Witaj grypo.
Chora w domu, za to nadrabiam zaległości. Jakże odkrywa nam parę wolnych dni
całą metafizykę kurzu, zaniedbanych spraw i nieposprzątanych półek!
Ja chora, ale Duży chorszy.
Leży i pokaszluje, bo mimo chorego gardła na trening piłkarski poszedł.
Mały zadowolony, ma nas w domu, tuli się i przynosi nam jabłka.


Dostałam wiersz od Agnieszki- dziękuję!

Zobacz: lecą okruchy świeżości,
białe płatki wirują, unoszone podmuchem podniebnego sternika.
Bóg uśmiecha się do nas zza szarych i ciężkich chmur,
Nie jesteś sama?
 
Czytam " Księgi pamięci gmin żydowskich" na zmianę ze sprzątaniem .
Soczewica ugotowana ( czerwoną pogotować, poddusić z cebulką, doprawić solą, pieprzem, tymiankiem, rosołkiem), do tego jaśminowy ryż, obiadek będzie.
Dzisiaj Średniak ma bal karnawalowy, wczorajsze popołudnie bylo wypelnione szyciem kostiumu Tajemniczego Wędrowca. Chciał mieć taki płaszcz jak Aragorn w scenie Pod Rozbrykanym Kucykiem.Mężowa mama szyła i pruła, aż kaptur był wystarczająco tajemniczy, a szary płaszcz należycie dostojny. Jak dodam komentarz Dużego, na pytanie Średniaka : jak wyglądam?Duży na to: jak czubek z lumpeksu, to...to rozumiecie, czemu Średniak był obrażony...hihi
Ale poszedł na bal, mam nadzieję, że się będzie dobrze bawił.
Poza tym zimno, niemiło i muszę upiec chleb, właśnie wstawiłam do automatu.
Nachodzi mnie nostalgia za starymi zdjęciami. Muszę się wybrać do mamy i przynieść stare albumy, poskanuję i powstawiam tu.
Ogród Dziadziusia..ule, lipy, lilie...
Stary pałac Karskich.

Tak wyglądał kiedyś:

A tak dzisiaj...Ile ja się tu wybawiłam! W tych salach potrzaskanych, zaroślach, byłam najbłędniejszą księżniczką tego uroczyska!

 

  

Opowiem o tym kiedyś, o lwach w bramie, parku i wariatce, co nas straszyła nagłą śmiercią, bo uznawała pałac za swój, a myśmy jako dzieciaki entuzjastycznie obwołali się jego władcami....
Ale na razie ci...
Niech śpią fotografie, poczekam na nie, musi się ustać to pragnienie jak nalewka w słoju.Na razie pachnie chleb, Aragorn tańczy na balu, a ja oglądam pożegnalny walc.


Podobno tego budynku, w którym grają pożegnalnego walca już nie ma, zbombardowany w czasie wojny, jak prawie całe londynskie City. Przez okno możecie zobaczyć katedrę Św. Pawła...

piątek, 5 lutego 2010

Moje urodzinki- 37 lat



Urodzinowe kwiaty . Mały pozuje do zdjęcia jako atrakcja dodatkowa.


Wpadła w gości mama, z urokliwym kwiatkiem :)



A potem zrobiłam wspólne zdjęcie z seniorami:) Teściowie, babcia Lida. W środku mama i ja.

Na koniec moje urodzinowe kwiaty od kochanego


środa, 3 lutego 2010

Fioletowa krowa i inne wesołe piosenki, czyli o szalonych Anglikach

Odwiedziłam dzisiaj przybytek rozkoszy.
Nie, nie to, co myślicie- po prostu empik :)
Buszujący między półkami ludzie, stosy książek, a wszystkie nęca, kuszą, tumanią....
Przeprowadziwszy cichą dyskusję z portfelem i wytłumaczywszy mu, że pora nakarmić duszę, zakupiłam:
- "Intymne życie niegdysiejszej Warszawy" , Stanisława Milewskiego

- oraz " Fioletową krowę", antologię angielskiej i amerykańskiej poezji niepoważnej, oczywiście Barańczaka
I po prostu MUSZĘ zacytować tu jeden wiersz!
e zbioru " Angielskie rymy dziecięce", zebrane przez Jamesa Orcharda Halliwella



Jeden jegomość jedzący jesienią jędrne jeżyny;
Dwaj dranie dochodzący do degeneracji drogą długotrwałego delirium;
Trzy typowo tęgie tygrysy trenujące talenty towarzyskie;
Czterech Czechów częstujących czeredę czarownym czardaszem;
Pięć paryskich paniuś pielgrzymujących pieszo przez pole pelargonii;
Sześciu strzelców starających się spudłować szczególnie stylowym sposobem;
Siedem szykownych słoni, silnie się słaniających;
Ośmiu okropnych oksfordzkich osłów, otwierających ostrygi;
Dziewięć dzierlatek dzielnie dziergających;
Dziesięciu derwiszów drążących durne dydymały;
Jedenastu juhasów, jątrzących jelita jeża jodyną;
Dwunastu drukarzy dumnie doprowadzających dotychczasowe dzieje do dnia dzisiejszego!


Poza tym są tam:
- zwariowane nekrologi ( Do studni z pitną wodą/ wleciała nam ciocia Emma/ podwójny pech, zmarła młodo/ a filtrów w sprzedaży nie mma ... )
- jeszcze bardziej obłąkane limeryki ( Pewien starszy mężczyzna z Quebecu/zwrócił się do robaka: Robeku!/ Pełzniesz mi przez serwetę/ ale i tak cię zgnietę/ ta wymowa jest typowa w Quebecu )
- absurdalny spis znaków drogowych, zwierząt i różności
- i mnóstwo radości jak ktoś lubi powyżej wspomniane absurdalności



Co do angielskiego humoru, to mam do niego okrutny sentyment.
Jednym z zabawniejszych kawałków świata jest dla mnie "Papuga" Monty Pythona.
http://www.youtube.com/watch?v=EnvdmfcKkao



Albo Jaś Fasola i jego telewizor!Allo, allo!
Lubię Alicję, jabberwocki, Ogdena Nasha, Carolla, Wilde'a, Hiacyntę- o, Hiacyntę uwielbiam!
http://www.youtube.com/watch?v=EIW48SJpYks



Pozdrawiam lutowo, chmurnie i śnieżnie, niech nam będzie wesoło, mimo wszystko:)