Okropniście głupiutkie i w miły sposób kiczowate te święto dzisiejsze, ale , że lubimy zabawy, to zabawiłam się w aranżację nadbiurkowego bałaganu artystycznego metodą walentynkową.Bardzo śmieszą mnie puchacze- serduszka, obowiązkowe czerwone róże, miłe w formie i płyciuchne w treści napisy i ogólna słodycz narodowa.
Generalnie w walentynki jestem do świata życzliwie nastawiona i się próbuję w klimat jakoś wpasować.
No i tak się wpasowuję:
Żeby nie było- to puchate czerwone serce dostałam od swojej klasy :) Czerwony Lindt od mężowego, szkatułka nad wyraz romantyczna od Agi B. a taki maziaj w tle to oryginalny pastel Sashy Saversa.
Pani pyta, czy walca tańczę?
Ach, zatańczę... jak sen dziewczynki!
Mandarynki i pomarańcze,
Pomarańcze i mandarynki...
W tle leci Grechuta, naturalnie, a ja sobie jeszcze powtarzam życzenia od Karoliny (Kofi): niech całe życie będzie jak sen dziewczynki.:)
http://www.youtube.com/watch?v=B6v4CMXBTVQ&feature=related
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz