Korzystając z cudnej pogody wymknęłam się rowerem do lasu, w teorii znaleźć grzyby, w praktyce udalo mi się tylko wrzosy, mrowisko no i zdjęć porobiłam.
Nie umiem zbierać grzybów, no nie umiem i już. Tato zawsze potrafił, całe kosze nosił, a ja z dumą zdobyłam robaczywego maślaka.
Oto nasz las w całej krasie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz