wtorek, 29 czerwca 2010

Wakacyjna Księga Radości. Wpis pierwszy- szczur.

- Mamo, a ja szczura dotykałem!- wysapał podekscytowany mały.
Z powodu niewymawiania "sz" i "cz" i " r" wyszło to trochę tak: Mamo, a ja scula dotykałem!
 - Plawda, dotykał scula!- potwierdził Bartek, sąsiedni czterolatek z podobnymi problemami gębowymi.
- Czyjego szczura?- matka( ja) była dociekliwa.
- Baltka !
- Plawda, mojego!- potwierdził Bartek z zapałem.
- A ty masz szczura, Bartusiu?- zdziwiłam się, albowiem takiego stwora u nich w domu nie widziałam- koty, owszem, ostatnio szczeniaczek, zwany Kulką z powodu ogólnej kulkowatości, ale szczur?
- Mam!- odsłonił w uśmiechu brak w uzębieniu.
- Mamusia ci kupiła?- coś w moim rodzicielskim umysle dzwoniło lekko na alarm.
- Nie, sam znalazłem! W stodole był!
Alarm zadyndał głośno, bardzo głośno.
- Prawdziwy szczur?
- Plawdziwy, tylko malutki!


Patrzyli na mnie niewinnie, nie rozumiejąc, o co mi chodzi. Z kuchni dołączył głos Męża:
- Niech on ręce umyje po tym szczurze.
Machnęłam ręką, bo dzwonek nadal dyndał donośnie.
- A gdzie ten szczur jest teraz?- zadałam pytanie decydujące.
- Położyłem na samochodzie taty, w cieniu.- poważnie oznajmił Mały
- Plawda, położył.- potwierdził Bartek.

Dałam susa na schody, w kierunku wiaty, gdzie stał nasz passat.Już wiedziałam wszystko.
Na masce leżała malutka, kompletnie i absolutnie nieżywa ryjówka...
- Scul.- powiedział z satysfakcją Mały , tykając ja palcem.
- Plawda, scul.- potwierdził sąsiedni szczerbatek.- Skoda, ze niezywy...

Delikatnie, przez reklamówkę wyniosłam stworzonko na kompost.
- Hej, co z nią zrobisz?- zawołał za mną Średniak, obserwujący z tarasu nasze poczynania.Krok w krok szli za mną dwaj eksperymentatorzy.
- Użyźni nasz kompost.- mruknęłam, odganiając ciekawskich i machnęłam ryjówką między pokrzywy.


Byli zawiedzeni....

* Tym wpisem zaczynam naszą Wakacyjną Księgę Radości- z powodu tendencji do przemykania czasu, mijania wakacji, bedę dokumentować każdy dzionek, jego cuda,śmiechy i smuteczki. Trwajcie, wakacje, boście piekne jak nie wiem co :)

Poza tym do Kalinowa sprowadziła się własnie - uwaga! Na stałe!- moja młodsza o 7 lat siostra Tina. Tina jest cudowną panią redaktor naczelną czasopisma,oraz serwisu wnętrzarskiego,  które tu zareklamuję :) http://www.dobrzemieszkaj.pl/redakcja  i zamieszkała z Mamą, co obu wyjdzie na dobre, bo Mama jest lepsza niż niania i już sama nie będzie. A ja mam podwojną , ba, potrójną radość, bo z Tiną zawitał do Kalinowa mój szwagier oraz mały siostrzeniec Krzyś. Na zdjątku Mama i my dwie plus mały obywatel Krzyś.




1 komentarz: