piątek, 14 maja 2010

Majowe szepty i zapachy.

Spadł na nas maj.
Jeśli ktoś mi powie,że nie jest piękny, kłamie jak z nut.
Sady zakwitły, bzy oszalały, trawa się prosi, by kosić, a jabłonie otuliły się najpiękniejszym woalem z kruchych, cudownych płatków. Zaniedbuję bloga, bo tkwię w ogrodzie w każdej wolnej chwili.
Po pierwsze, jeszcze w kwietniu, posadzilismy sadek. i las.Oto pamiątkowe zdjęcia, upamiętniające wiekopomną chwilę, co " nadejszła". Przy okazji Średni zapytał, za ile lat drzewa będą dobre do wspinania się. Ja na to, że za 60.
- Tyle lat mam czekać, żeby się wespnąć?-zasępił  się.
Duży postukał się na to w czoło i uświadomił mu, że za 60 lat będzie dziadkiem i zabawnie będzie wyglądać, jak się taki dziadek wspina na drzewa...Dziwne, ale rzeczywiście, dopiero wtedy uświadomiłam sobie, że rzeka czasu jakoś nas zagarnie...wszystkich.
Ale jabłonie zostaną :)

 Sadzimy, a publiczność obserwuje nas pilnie.


W maju jestem nieustannie napięta, głowa mi się kręci tu i tam, wszystko chcę zobaczyć,
dotknąć, niczego nie przegapić, a  pęd roślinek jest niesamowity- z dnia na dzień cos nowego.
Rozpaczliwie próbuję zatrzymac na fotografii te barwy, zapachy, świadoma,
że wszystkie moje zabiegi na nic.
Nie mogę się z tym pogodzic- migdałki, tak piękne na zdjęciach, już przekwitły,
 już nie ma pierwiosnków, orliki bujają i kokoryczki...



Przebiegłam po ogrodzie z aparatem, robiąc pożegnalne portrety kwiatom, które zakwitły tylko na kilka dni. Czas jest bezlitosny.
Ale na szczęście można to zapamiętać, zarejestrować, utłuc w moździerzu pamięci  na rześkie przyprawy wspomnień, które będziemy dodawać zimą do długich, białych dni oczekiwania...



I nasza podwórkowa brygada. W błękitach i uśmiechach Mały.

2 komentarze:

  1. A u nas tylko wodaaaaaaaaaaaaaaaaa wszędzie. W domach, na podwórkach, na ulicach, zasadzone ziemniaki i zasiane warzywa już wypłynęły...

    OdpowiedzUsuń
  2. tak..moje cukinie też pływają. Trzeba mi było ryż posiać;/

    OdpowiedzUsuń