iki zakwitły. Uczucie, jakie mam do tych drobnych kwiatów mozna nazwać tylko- tkliwością.
Są takie delikatne, kruche, jak z fioletowego lub białego alabastru. Kwitną między paprociami od północnej i wschodniej strony, wysiewają się co roku same, robiąc mi niespodzianki. Niedawno odkryłam jednego w ziołach, przy oregano.
Inny wywędrował do malw, po sąsiedzku z tymi pyskatymi pięknościami w stylu wiejskim.
Są arystokratyczne, książęce, tajemnicze. Mają w sobie ducha precyzji, malowane jakby japońską kreską. Osobiście nazywam je sobie " haiku Boga"- kilka kresek, plama silnej barwy, dużo milczenia.
Nie mogę nacieszyć się majem. Od ciągłej wilgoci i deszczu rozmnożyły nam się niesamowicie ślimaki i dzieciaki mają radochę. Nie, nie robią im krzywdy- po prostu przenoszą przez drogę na drugą stronę, ratując od rozjechania, ale te uparciuchy znowu zaczynają powolny, samobójczy marsz przez środek szosy, ruchliwej, pełnej tirów.
Średni zapytał mnie ostatnio:
- Mamo, a chciałabyś mieć takie wyłupkowe oczy jak ślimak?
- Takie wyłupiaste?Na szypułkach?
- No, chciałabyś?
- Pewnie,żadne ściąganie na kartkówce by nie uszło mojej uwagi...
Dzieki wytrwałości ślimak dotarł do arki, po prostu wyruszył dwa lata wcześniej:) To mnie pociesza, jestem takim duchowym slimakiem.
Niektórych rzeczy Bóg zaczyna mnie uczyć wcześniej, kiedy inni jeszcze mają spokój.
Idę popatrzeć na orliki.
Zrobię wam kilka zdjęć, jak przestanie padać.
Azalie bardzo szkarłatne.
Kawałek podwórka po południowo-zachodniej stronie.
Kawałek po stronie zachodniej, widok na truskawki, pomidorkownię i las. Trawnik nie jest tu za bardzo koszony, hodujemy łączkę dla pszczół i motyli.
W takim razie czekam na zdjęcia, bo nie mam pojęcia co to za orliki ;)
OdpowiedzUsuń