środa, 23 grudnia 2009

Jak Mały cierpiał za choinką








Ubraliśmy choinkę.
Mały usiadł błogo na krześle i się zapatrzył na wspólne nasze dzieło.

- Wiesz, mamo jak ja cierpiałem za tą choinką?- zapytał poważnie.

Ba! kto by nie cierpiał.
Sama aż się skręcałam, żeby ubrać w końcu to pachnące cudo,wytarabanić z piwnicy pudło z zeszłorocznymi ozdobami. Stare ale fajne!I kominek ozdobiliśmy.



Jejku, dopiero po wstawieniu zobaczyłam kubek z kawą na kominku. To nie ozdoba, to przypadkowe coś tam.


Z wieści przedświątecznych, to zakupiliśmy już owoce.









My świętujemy nietypowo, tradycję mamy własną,a że rodzina ma tęsknoty wegetariańskie, no to pijemy soki, gotujemy na parze i robimy sałatki.




No ja zamierzam też domek z piernika wyprodukować, dzisiaj zaczynam, etapy uwiecznię. Poza tym mamy uszka, barszczyk i rybę, bardzo lubię rybę w ziołach.
Dzisiaj piekę też chleb, a jutro ciastka:)

Pozdrawiam świątecznie i kuchennie .

4 komentarze:

  1. :-) a ja chleb jednak jutro, a teraz lecę do krokietów, pa!

    OdpowiedzUsuń
  2. Owocki i warzywa wyglądają pysznie. Podobnie choinka (w sensie duchowym):p Przynajmniej przez jakiś czas Mały będzie miał przerwę w cierpieniu... Wspaniałych Świąt Wam życzę.
    Agnieszka

    OdpowiedzUsuń
  3. Wesołych Świąt Dla Ciebie, chłopaków i wszystkich Twoich bliskich. Życzy Kasia i Maher

    OdpowiedzUsuń
  4. Wesolych Swiat Kalino. Dla calej Waszej cudownej rodzinki :)

    OdpowiedzUsuń