Uwielbiam te dzwonienie, które zaczyna się w mojej głowie już z pierwszymi płatkami śniegu, a potem rośnie i wędruje po domu, wychodzi kominem, dosiada sań i pędzi przez zaśnieżone, kalinowe lasy, ku łypiącemu szelmowsko ksieżycowi.
Róża przekwita i minie,
Pójdź, pokłońmy się Dziecinie.
Czytam znowu Królową Śniegu. Kupiłam Małemu kołysanki Turnaua i Magdy Umer, a sama sobie słucham. Prosze, oto stroiki, bałagan przedświąteczny i śmiech.
Duży i choinka
Elfy, pomagające majstrować stroiki.
W tle przedświąteczny chaos kalinowego salonu. A niech tam :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz